…Pewien mężczyzna, jak co miesiąc przyszedł do fryzjera. Od słowa do słowa i wywiązała się dyskusja o Bogu.
-Wie pan, ja nie wierzę, że Bóg istnieje- powiedział fryzjer
-Dlaczego pan tak uważa- zapytał klient.
-Wystarczy tylko wyjść na ulicę, żeby się przekonać, że Bóg nie istnieje. Gdyby Bóg istniał, nie byłoby tylu chorych. Nie byłoby opuszczonych dzieci, bólu ani cierpienia, a nawet wojen- mówił fryzjer, sprawnie posługując się nożyczkami. Nie mogę sobie wyobrazić Boga, który na to wszystko pozwala.
Jeszcze dwa machnięcia brzytwą i postrzyżyny były zakończone. Klient zapłacił i wyszedł, ale słowa, które usłyszał, nie dawały mu spokoju. Stanął w zadumie na ulicy i zobaczył człowieka z długą brodą i zbyt długimi włosami. Cofnął się do salonu fryzjerskiego i od progu zaczął mówić:
-Wie pan co? Fryzjerzy nie istnieją!
-Bardzo śmieszne! Jak to nie istnieją?- nie rozumiał fryzjer.
Ja przecież jestem jednym z nich!
-Nie – odpowiedział klient- Fryzjerzy nie istnieją, bo gdyby istnieli, nie byłoby ludzi z długimi włosami i zarośniętą brodą.
-Ależ nie, fryzjerzy istnieją, to tylko ludzie ich nie poszukują i nie chcą skorzystać z ich pomocy.
-No właśnie- powiedział klient- Dokładnie tak. Bóg istnieje, tylko ludzie Go nie szukają i robią to z własnej woli, dlatego jest tyle cierpienia i bólu na świecie…